Federico da Montefeltro Federico da Montefeltro
125
BLOG

Nigdy nie mów nigdy

Federico da Montefeltro Federico da Montefeltro Polityka Obserwuj notkę 2

Od dwóch dekad Polska cieszy się pełną suwerennością, jednak jeszcze sporo czasu upłynie, zanim historia przestanie kłaść się cieniem na naszych stosunkach z innymi narodami, a także na relacji polskie państwo - polskie społeczeństwo.

Jeżeli jednak czegoś powinniśmy się nauczyć jako naród, któremu przez  wieki odmawianio prawa do posiadania własnego państwa, to empatii wobec innych, którzy znajdują się w tej samej sytuacji. Jednym z tych "innych" jest naród czeczeński, którego historia w wielu punktach przypomina naszą własną.

Debiutujący w roli rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych dziennikarz, Marcin Bosacki, powiedział dzisiaj o kilka słów za dużo, komentując sprawę Światowego Kongresu Narodu Czeczeńskiego, który ma się odbyć w Polsce. Bosacki przyznał co prawda, że "Polska jest państwem demokratycznym, w Polsce odbywały się, odbywają się i będą odbywały się najróżniejsze zjazdy i zgromadzenia społeczne, co gwarantuje demokratyczna konstytucja",podkreślił jednak, iż tak zwanego rządu Czeczeńskiej Republiki Iczkerii "nie uznajemy i nie uznamy nigdy" oraz wyraził nadzieję, że zjazd "nie skończy się postulatami, które godzą w polską politykę zagraniczną, na przykład, że nie zostanie sformułowany postulat dezintegracji terytorialnej Rosji, z którą mamy dobrosąsiedzkie stosunki".

Biorąc pod uwagę ambiwalentny stosunek, jaki kolejne rządy III RP miały do kwestii czeczeńskiej i raczej pozytywne przyjęcie, z jakim spotykali się w Polsce czeczeńscy uchodźcy, takie słowa mogą zdumiewać. Zdumiewają mnie do tego stopnia, że zacząłem się zastanawiać, czy świeżo upieczony rzecznik Bosacki na pewno skonsultował swoją wypowiedź z ministrem spraw zagranicznych?

Po pierwsze, stwierdzenie, iż nigdy nie uznamy rządu niepodległej Czeczenii było całkowicie niepotrzebne. Nikt, łącznie z Federacją Rosyjską, od nas takich obietnic nie wymagał, zresztą nikt nie miałby do tego prawa. Każde państwo samodzielnie i w wybranym przez siebie momencie decyduje o kwestii uznania, bądź nie, nowego podmiotu, który pojawia się na arenie międzynarodowej. Polska podjęła taką decyzję w stosunku do byłych republik radzieckich, w stosunku do Timoru Wschodniego, w stosunku do Kosowa i jeżeli kiedykolwiek powstanie niepodległa Czeczenia, niewątpliwie kwestia uznania jej trafi do analizy do właściwej komórki w polskim MSZ. Być może nigdy do tego nie dojdzie, ale gdyby jednak doszło - choćby w roku 2156 - czy wówczas polska dyplomacja powinna  nadal trzymać się wykładni Bosackiego?

Po drugie, po co rzecznik resortu spraw zagranicznych w ogóle porusza kwestię postulatów dotyczących dezintegracji terytorialnej Rosji (lub też: niepodległości Czeczenii)? Ponownie - czy ktokolwiek oczekiwał od nas takich deklaracji? Raczej nie i nikt nie zdziwiłby się, gdyby Marcin Bosacki grzecznie odmówił komentarza na temat politycznych decyzji czeczeńskich emigrantów, na które ani on, ani jego resort, nie mają najmniejszego wpływu.

Polska ma niezłe stosunki z Chińską Republiką Ludową, a mimo to, nikt nie oczekuje od nas - demokratycznego, suwerennego państwa - byśmy wyrażali troskę o to, czy aby Dalajlama nie nawołuje do dezintegracji terytorialnej komunistycznych Chin. Rzeczpospolita Polska ma swoją ambasadę w północnokoreańskim Pjongjangu - mimo to nie musimy zrywać stosunków z południowokoreańskim Seulem. Gdy rosyjski ambasador delikatnie sztorcuje Polskę za wspieranie czeczeńskich "terrorystów", nie spodziewa się raczej gorączkowych zapewnień o lojalności, a o to otarła się dzisiejsza wypowiedź rzecznika MSZ.

Mam nadzieję, że dzisiejsza wpadka Marcina Bosackiego to tylko kwestia braku doświadczenia. Być może nowy rzecznik polskiej dyplomacji powinien przejść kurs dyplomatycznego komentarza u swojego poprzednika, Piotra Paszkowskiego.

Liczę też na to, że kiedyś - może za czasów naszych wnuków - Polska będzie jednak miała okazję nawiązać stosunki dyplomatyczne z suwerenną Czeczenią, która nie będzie ani rosyjską republiką, ani islamskim państwem, w którym rządzi szariat, jak chciałby "demokratycznie wybrany" prezydent Czeczenii, Ramzan Kadyrow.

twitter.com/FdMontefeltro

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka